Skip to content

Wersminia 2011 – jesień

22 października został zaplanowany ponowny wyjazd wędkarzy z koła AKW SKISH na jezioro Wersminia. Chętnych na wyjazd zgłosiło się osiem osób. Zorganizowaliśmy się i pojechaliśmy na dwa samochody.

Wyjazd wczesnym rankiem o 4:30. Z racji tego, iż jeziorko jest położone w znacznej odległości od Białegostoku plus przystanki na CPN-e, „siku” opóźniły nasz przyjazd na łowisko. Dotarliśmy na nie przed 8:00. Uzbrojenie sprzętu i wypływamy na wodę.

W drugim rzucie na obrotówkę Paweł zacina szczupaka. Po kilku odjazdach pod łodzią zebaty o rozmiarach 65cm ląduje w łódce. Wspominając wcześniejsze wyjazdy mówię do Pawła. "Za szybko złowiłeś tego szczupaka. Na wiosnę miałem podobną sytuację. W trzecim i czwartym rzucie wyciągnąłem dwa szczupaki po 55-60cm. Następnie do końca dnia była totalna cisza." Jednak kończę stwierdzenie tym, iż teraz wcale tak nie musi być.

Obławiamy różne partie wody i do wody lecą różne przynęty. Obrotówki, wahadłówki, gumy. Paweł próbuje nawet na dziwaczne przynęty, które przywiózł z Niemiec. Ale cisza. Trafiają się natomiast fajne zaczepy.

Około południa Siwy wyciąga niewymiarowego szczupaka. Szczupaki jednak nie rozpieszczają. Popłynęliśmy z Pawłem na brzeg pod lasem. Staraliśmy się łowić na stokach schodzących z 2-3m do 8m. Po kilku rzutach z głębiny mam branie. Zacinam i siedzi. Jednak po kilku podrygach ryba stawia niezaduży opór. Myślę sobie – chyba niewymiarowy, albo ledwo ponad. Jednak pod łódką ukazuje się, że to nie szczupak. To ładny okoń, który zrobił kilka odjazdów zanim Paweł wyciągnął podbierak. Po zmierzeniu miał 39 cm i prawie 1kg wagi.

Dalsze połowy już nic nie przyniosły. Tego dnia zobaczyłem na powierzchni w oddali, że coś płynie. Mówię do Pawła – zobacz to nie może być żaba. Może wąż ?? Podpływamy do jegomościa płynącego na powierzchni i okazuje się nim – kret. Urządził sobie kąpiel – jednak pływakiem jest doskonałym i pływa dosyć szybko.

Tego dnia jeszcze Kirej złowił na paprocha okonia w granicach 25cm. To włałnie Kirej ufundował Jerka dla łowcy największej ryby. Jak się później okazało Jerk powędrował do Pawła.

Szczupaki tego dnia nie dopisały. Jednak ciepła jesienna pogoda plus fajna atmosfera wynagrodziły brak w szczupakach.